Nie da się ukryć, mamy już lato. Wprawdzie, co kilka dni następują drobne przerwy w dostawie słońca, ale tak, to już pewne, nadeszło lato. Z tej okazji postanowiłam zmalować coś, co świetnie zda egzamin na wakacyjnej imprezie i tchnie w nasze twarze maksimum radości i koloru.
Jestem właśnie na etapie poszukiwania idealnego podkładu na te gorące dni i trochę bije się z myślami kupując raz matujący w nadziei, że dłużej utrzyma się na twarzy, innym razem rozświetlający, którego drobinki drażniące mnie zimą, latem są do zaakceptowania.
Dziś wybór padł na rozświetlenie, którego sprawcą jest L'oreal Lumi Magique i chociaż nie planuję go w tym wątku obszernie recenzować, chce się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami... Zacznijmy od tego, że bez bicia przyznaję się, że momentami jestem ofiarą reklam. Oglądam w telewizji jak to pięknie Lumi Magique rozświetla i stapia się ze skórą na twarzy pięknej modelki i już mam ochotę przywitać go w mojej kosmetyczce. Kupując cieszę się jak dziecko i najchętniej tuż po wyjściu z drogerii chcę przetestować nowe cudo. Wracając jednak do sedna sprawy, sytuacja ma się następująco - wracam wreszcie do domu i rozpoczynam testowanie, pierwszy plus za kolor, który udało mi się dobrać niemal idealnie, drugi za krycie, które jest średnie czyli to co trzeba kryje, ale nie tworzy maski i trzeciego plusu nie będzie, bo następuje zdziwienie - ja rozumiem, że podkład ma rozświetlać, ma zresztą delikatne drobinki, ale moja twarz sie po prostu świeci! i to świecenie nie wygląda jak rozświetlenie, bardziej jak tłusta skóra. Tu stawiam pytanie skierowane do Was - miałyście do czynienia z tym podkładem? Czy na Waszej skórze efekt był podobny? Oczywiście istnieje z tej sytuacji ratunek, który w moim przypadku sprawdził się idealnie - puder matujący, ale jaki sens ma nakładanie pudru matującego na podkład rozświetlający... ?
I wracając do początku, czyli kolorowego makijażu...
... do jego wykonania użyłam :
- podkładu L'oreal Lumi Magique W5,
- korektora L'oreal Touche Magique,
- pudru Rimmel Stay Matte,
- różu Virtual nr 11,
- cieni z paletki Sleek Curacao i pojedynczych cieni Essence,
- brązowej kredki MIYO,
- czarnej kredki Deborah,
- eyelinera Golden Rose Metallic w kolorze czarnym,
- tuszu MF 2000 calories,
- błyszczyka Wibo z różanej kolekcji nr 01,
- iii chińskich sztucznych rzęs ;)