poniedziałek, 25 czerwca 2012

Kolorowo!

Witajcie Dziewczyny!
Nie da się ukryć, mamy już lato. Wprawdzie, co kilka dni następują drobne przerwy w dostawie słońca, ale tak, to już pewne, nadeszło lato. Z tej okazji postanowiłam zmalować coś, co świetnie zda egzamin na wakacyjnej imprezie i tchnie w nasze twarze maksimum radości i koloru. 
Jestem właśnie na etapie poszukiwania idealnego podkładu na te gorące dni i trochę bije się z myślami kupując raz matujący w nadziei, że dłużej utrzyma się na twarzy, innym razem rozświetlający, którego drobinki drażniące mnie zimą, latem są do zaakceptowania.
Dziś wybór padł na rozświetlenie, którego sprawcą jest L'oreal Lumi Magique i chociaż nie planuję go w tym wątku obszernie recenzować, chce się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami... Zacznijmy od tego, że bez bicia przyznaję się, że momentami jestem ofiarą reklam. Oglądam w telewizji jak to pięknie Lumi Magique rozświetla i stapia się ze skórą na twarzy pięknej modelki i już mam ochotę przywitać go w mojej kosmetyczce. Kupując cieszę się jak dziecko i najchętniej tuż po wyjściu z drogerii chcę przetestować nowe cudo. Wracając jednak do sedna sprawy, sytuacja ma się następująco - wracam wreszcie do domu i rozpoczynam testowanie, pierwszy plus za kolor, który udało mi się dobrać niemal idealnie, drugi za krycie, które jest średnie czyli to co trzeba kryje, ale nie tworzy maski i trzeciego plusu nie będzie, bo następuje zdziwienie - ja rozumiem, że podkład ma rozświetlać, ma zresztą delikatne drobinki, ale moja twarz sie po prostu świeci! i to świecenie nie wygląda jak rozświetlenie, bardziej jak tłusta skóra. Tu stawiam pytanie skierowane do Was - miałyście do czynienia z tym podkładem? Czy na Waszej skórze efekt był podobny? Oczywiście istnieje z tej sytuacji ratunek, który w moim przypadku sprawdził się idealnie - puder matujący, ale jaki sens ma nakładanie pudru matującego na podkład rozświetlający... ?

I wracając do początku, czyli kolorowego makijażu...
... do jego wykonania użyłam :
  • podkładu L'oreal Lumi Magique W5,
  • korektora L'oreal Touche Magique,
  • pudru Rimmel Stay Matte,
  • różu Virtual nr 11,
  • cieni z paletki Sleek Curacao i pojedynczych cieni Essence,
  • brązowej kredki MIYO,
  • czarnej kredki Deborah,
  • eyelinera Golden Rose Metallic w kolorze czarnym,
  • tuszu MF 2000 calories,
  • błyszczyka Wibo z różanej kolekcji nr 01,
  • iii chińskich sztucznych rzęs ;)





piątek, 15 czerwca 2012

Pierwsze koty za płoty!

Długo zbierałam się do założenia bloga, zastanawiałam się czym mogłabym się z Wami podzielić i postanowiłam w tym jednym miejscu połączyć kilka elementów. ( Czy Wy też miałyście taką tremę podczas pisania pierwszego postu? Ja dosłownie nie mogę zebrać myśli! )
W mojej makowej przestrzeni już niebawem znajdziecie sporo o makijażu, od wielu lat ćwiczę tą skomplikowaną sztukę upiększania na mojej twarzy, a skoro będę Wam pisała i pokazywała, co zmalowałam to niewątpliwie nie omieszkam też wspomnieć słowa o kosmetykach, których używam, zarówno do makijażu, jak i codziennej pielęgnacji. Poza tym jestem wielką miłośniczką gotowania, więc co jakiś czas możecie liczyć na jakiś smakowity przepis. Chciałabym się z Wami dzielić również pomysłami jak zrobić coś z czegoś ( niestety wyższy poziom magii - coś z niczego dopiero trenuję. ;) ), pokażę Wam jak przerobić stare ubrania, jak stworzyć oryginalną biżuterię, kto wie, może znajdzie się również coś do domu.
Mam bardzo dużo pomysłów i wielki zapał, mam nadzieję, że przyjmiecie mnie tu z otwartymi ramionami, ja dołożę wszelkich starań by miło się mnie czytało.

Pozdrawiam!